sobota, 25 czerwca 2016

tarta ze szparagami

Nie jestem na żadnej diecie, nie liczę kalorii i przestałam się przejmować, czym zastąpić cukier w wypiekach. Jednak jedzenie zdrowo weszło mi już w krew. Jeżeli mogę zrobić coś w wersji, która dostarczy mi więcej składników odżywczych, a mniej toksyn i zbędnych substancji, to czemu nie? Dlatego dzisiejsza tarta jest wypełniona nadzieniem na bazie mleka, a nie śmietany, natomiast kruche ciasto na spód zrobiłam na oleju, zamiast na maśle. Czy to możliwe? I tak i nie.

Po pierwsze kruche ciasto jest jednym z tych ciast (razem z francuskim), w których masła nie można zamienić na płynny tłuszcz (w prawie każdym innym cieście można to zrobić). Dlaczego? Istotą kruchego ciasta jest szybkie zagniecenie go, tak aby masło nie rozpuściło się od ciepła palców, a mąka nie nabrała elastyczności. W piekarniku masło wytopi się, pozostawiając między warstwami mąki pustą przestrzeń, która właśnie odpowiada za kruchość ciasta.

Mimo to proponuje zrobienie kruchego ciasta na oleju, a raczej na oliwie z oliwek. Gdzie tu logika? Ciasto takie bardziej przypomina półkruche. Jest trochę twardsze niż kruche ciasto i nie tak łamliwe. Nie nadaje się za bardzo na ciasteczka (choć to już kwestia indywidualnych upodobań), za to w tarcie moim zdaniem sprawdza się lepiej niż kruche, właśnie dlatego, że nie kruszy się na wszystkie strony przy nakładaniu.

Jeśli kogoś nie przekonałam do tego ciasta, może upiec spód według typowej receptury. Polecam jednak zastosowanie pomysłu z dodaniem ziół i przypraw bezpośrednio do ciasta. Odrobina czosnku, kuminu, pietruszki, pieprzu i koperku potrafi zdziałać cuda, wydobywając z dania nieziemskie aromaty. Tarta cieszy nie tylko język, ale także oczy. Wyrazista czerwień pomidorków połączona z soczystą zielenią szparagów sprawia, że tarta prezentuje się pięknie i elegancko. Takie danie będzie przyciągać spojrzenia na każdym stole, dlatego doskonale nadaje się na majowe przyjęcia, choćby na dzień matki.



Składniki:
Ciasto
- 250 g mąki
- 60 ml oliwy z oliwek
- 120 ml wody
- przyprawy: łyżeczka pietruszki i koperku, pół łyżeczki czosnku, kuminu i pieprzu ziołowego, ćwierć łyżeczki pieprzu czarnego (przykładowy mix).

Nadzienie:
- pęczek szparagów
- garść pomidorków koktajlowych
- 500 ml mleka
- 2 jajka
- 2 łyżki mąki
- 2 plastry lub garść sera
- przyprawy: łyżeczka gałki muszkatołowej, łyżeczka pietruszki, sól i pieprze do smaku
Przygotowanie:
Włączyć piekarnik i nastawić na 180°C
Ciasto:
Mąkę wymieszać w misce z przyprawami, dodać oliwy i powoli dolewać wody, mieszając widelcem, aby składniki połączyły się. Jeżeli ciasto wyjdzie klejące, dodać więcej mąki.

Ja miałam czas póki nagrzewał się piekarnik, wiec bawiłam się ciastem, rozwałkowując je i składając na trzy. Przypominało mi to wyrabianie ciasta, jakie zaobserwowałam w Maroko na ulicznych straganach. Tak wyrabiane ciasto (ale oparte chyba na drożdżach) miało potem lekko listkowaną strukturę podobną do ciasta francuskiego czy filo, a też było robione na oleju. Nie sądzę, by w tym przypadku taki sposób wyrabiania miał wielkie znaczenie, ale jak ktoś ma czas i lubi się bawić, to czemu nie? Moim zdaniem ciasto, które mi wyszło było bardzo podobne do kruchego.

Ciasto rozwałkować. Formę do tarty wyłożyć papierem do pieczenia lub wysmarować masłem i oprószyć mąką. Przełożyć ciasto do formy, brzegi odciąć lub zawinąć do środka. Odcięte brzegi można uformować w podłużne paluchy, które potem można podać jako przekąskę. Ciasto ponabijać widelcem w wielu miejscach i wstawić do piekarnika na ok. 15 minut, aż wierzch się zarumieni.

Nadzienie:
Mleko wymieszać z mąką, jajkami i serem. Postawić na gazie i podgrzewać, cały czas mieszając, aż zgęstnieje (ok 5 minut).

W międzyczasie odłamać ze szparagów zdrewniałe końcówki i pokroić je na mniejsze części. Po wyjęciu ciasta z piekarnika łodygi szparagów umieścić na dnie tarty. Zalać przygotowaną masą. Na samym wierzchu ułożyć główki szparagów i udekorować przekrojonymi na pół pomidorkami koktajlowymi.



WYDRUKUJ PRZEPIS

Tarta ze szparagami i pomidorkami koktajlowymi
Pyszna tarta na spodzie z ciasta z dodatkiem oliwy z oliwek zamiast masła. Wypełnienie to soczyste zielone szparagi i słodkie pomidorki koktajlowe.
Składniki
    Ciasto:
  • 250g mąki
  • 60g oliwy z oliwek
  • 120g woda
  • przyprawy: łyżeczka pietruszki i koperku, pół łyżeczki czosnku, kuminu i pieprzu ziołowego, ćwierć łyżeczki pieprzu czarnego (przykładowy mix).

  • Nadzienie:
  • pęczek szparagów
  • garść pomidorków koktajlowych
  • 500ml mleka
  • 2 jajka
  • 2 łyżki mąki
  • 2 plastry sera lub garść
  • przyprawy: łyżeczka gałki muszkatołowej, łyżeczka pietruszki, sól i pieprze do smaku
Przygotowanie
Włączyć piekarnik i nastawić na 180°C Mąkę wymieszać w misce z przyprawami, dodać oliwy i powoli dolewać wody, mieszając widelcem, aby składniki połączyły się. Jeżeli ciasto wyjdzie klejące, dodać więcej mąki. Ciasto rozwałkować. Formę do tarty wyłożyć papierem do pieczenia lub wysmarować masłem i oprószyć mąką. Przełożyć ciasto do formy, brzegi odciąć lub zawinąć do środka. Odcięte brzegi można uformować w podłużne paluchy, które potem można podać jako przekąskę. Ciasto ponabijać widelcem w wielu miejscach i wstawić do piekarnika na ok. 15 minut, aż wierzch się zarumieni. Nadzienie: Mleko wymieszać z mąką, jajkami i serem. Postawić na gazie i podgrzewać, cały czas mieszając, aż zgęstnieje (ok 5 minut). W międzyczasie odłamać ze szparagów zdrewniałe końcówki i pokroić je na mniejsze części. Po wyjęciu ciasta z piekarnika łodygi szparagów umieścić na dnie tarty. Zalać przygotowaną masą. Na samym wierzchu ułożyć główki szparagów i udekorować przekrojonymi na pół pomidorkami koktajlowymi.
Szczegóły
Czas przygotowania: Czas pieczenia: Total time:

Tarta ze szparagami i pomidorkami koktajlowymi



Nie jestem na żadnej diecie, nie liczę kalorii i przestałam się przejmować, czym zastąpić cukier w wypiekach. Jednak jedzenie zdrowo weszło mi już w krew. Jeżeli mogę zrobić coś w wersji, która dostarczy mi więcej składników odżywczych, a mniej toksyn i zbędnych substancji, to czemu nie? Dlatego dzisiejsza tarta jest wypełniona nadzieniem na bazie mleka, a nie śmietany, natomiast kruche ciasto na spód zrobiłam na oleju, zamiast na maśle. Czy to możliwe? I tak i nie.



Po pierwsze kruche ciasto jest jednym z tych ciast (razem z francuskim), w których masła nie można zamienić na płynny tłuszcz (w prawie każdym innym cieście można to zrobić). Dlaczego? Istotą kruchego ciasta jest szybkie zagniecenie go, tak aby masło nie rozpuściło się od ciepła palców, a mąka nie nabrała elastyczności. W piekarniku masło wytopi się, pozostawiając między warstwami mąki pustą przestrzeń, która właśnie odpowiada za kruchość ciasta.
Mimo to proponuje zrobienie kruchego ciasta na oleju, a raczej na oliwie z oliwek. Gdzie tu logika? Ciasto takie bardziej przypomina półkruche. Jest trochę twardsze niż kruche ciasto i nie tak łamliwe. Nie nadaje się za bardzo na ciasteczka (choć to już kwestia indywidualnych upodobań), za to w tarcie moim zdaniem sprawdza się lepiej niż kruche, właśnie dlatego, że nie kruszy się na wszystkie strony przy nakładaniu.
Jeśli kogoś nie przekonałam do tego ciasta, może upiec spód według typowej receptury. Polecam jednak zastosowanie pomysłu z dodaniem ziół i przypraw bezpośrednio do ciasta. Odrobina czosnku, kuminu, pietruszki, pieprzu i koperku potrafi zdziałać cuda, wydobywając z dania nieziemskie aromaty. Tarta cieszy nie tylko język, ale także oczy. Wyrazista czerwień pomidorków połączona z soczystą zielenią szparagów sprawia, że tarta prezentuje się pięknie i elegancko. Takie danie będzie przyciągać spojrzenia na każdym stole, dlatego doskonale nadaje się na majowe przyjęcia, choćby na dzień matki.

Składniki:
Ciasto
- 250 g mąki
- 60 ml oliwy z oliwek
- 120 ml wody
- przyprawy: łyżeczka pietruszki i koperku, pół łyżeczki czosnku, kuminu i pieprzu ziołowego, ćwierć łyżeczki pieprzu czarnego (przykładowy mix).

Nadzienie:
- pęczek szparagów
- garść pomidorków koktajlowych
- 500 ml mleka
- 2 jajka
- 2 łyżki mąki
- 2 plastry lub garść sera
- przyprawy: łyżeczka gałki muszkatołowej, łyżeczka pietruszki, sól i pieprze do smaku
Przygotowanie:
Włączyć piekarnik i nastawić na 180°C
Ciasto:
Mąkę wymieszać w misce z przyprawami, dodać oliwy i powoli dolewać wody, mieszając widelcem, aby składniki połączyły się. Jeżeli ciasto wyjdzie klejące, dodać więcej mąki.
Ja miałam czas póki nagrzewał się piekarnik, wiec bawiłam się ciastem, rozwałkowując je i składając na trzy. Przypominało mi to wyrabianie ciasta, jakie zaobserwowałam w Maroko na ulicznych straganach. Tak wyrabiane ciasto (ale oparte chyba na drożdżach) miało potem lekko listkowaną strukturę podobną do ciasta francuskiego czy filo, a też było robione na oleju. Nie sądzę, by w tym przypadku taki sposób wyrabiania miał wielkie znaczenie, ale jak ktoś ma czas i lubi się bawić, to czemu nie? Moim zdaniem ciasto, które mi wyszło było bardzo podobne do kruchego.
Ciasto rozwałkować. Formę do tarty wyłożyć papierem do pieczenia lub wysmarować masłem i oprószyć mąką. Przełożyć ciasto do formy, brzegi odciąć lub zawinąć do środka. Odcięte brzegi można uformować w podłużne paluchy, które potem można podać jako przekąskę. Ciasto ponabijać widelcem w wielu miejscach i wstawić do piekarnika na ok. 15 minut, aż wierzch się zarumieni.

Nadzienie:
Mleko wymieszać z mąką, jajkami i serem. Postawić na gazie i podgrzewać, cały czas mieszając, aż zgęstnieje (ok 5 minut).

W międzyczasie odłamać ze szparagów zdrewniałe końcówki i pokroić je na mniejsze części. Po wyjęciu ciasta z piekarnika łodygi szparagów umieścić na dnie tarty. Zalać przygotowaną masą. Na samym wierzchu ułożyć główki szparagów i udekorować przekrojonymi na pół pomidorkami koktajlowymi.

wtorek, 14 czerwca 2016

Szparagi z ostrym truskawkowym chutney

Sezon na szparagi i truskawki jeszcze w Polsce się nie zaczął, ale w Barcelonie są już od dłuższego czasu. Tyle słońca, robi wszystkim roślinom dobrze, co przekłada się na oszałamiający smak. Od truskawek jestem uzależniona, w sezonie potrafię jeść je do każdego posiłku, albo nawet zamiast posiłku. Jako dziecko uwielbiałam truskawki z cukrem i śmietaną i uważałam to danie za tak wybitne, że byłam gotowa otworzyć restaurację serwującą tylko taki deser. Zresztą truskawki nawet bez żadnych dodatków potrafią dogodzić mojemu podniebieniu. 

Kiedyś postanowiłam dodać do nich chili, ale nie posmakowały mi. Ostry smak całkowicie zdominował słodycz owocu. Nie poddawałam się jednak, zapragnęłam przepisu na wytrawny truskawkowy sos, który mogłabym podawać do warzyw i mięs. Przekopałam wiele stron i blogów, zwłaszcza anglojęzycznych, bo w tych krajach lubują się w chutneyach, które z kolei przywędrowały do nas z Indii, aż w końcu metodą prób i błędów uzyskałam przepis na ostry truskawkowy chutney, który prezentuję poniżej.


Składniki (dla dwóch osób):
- pęczek szparagów
- 200 g truskawek
- 2 łyżeczki świeżo startego imbiru lub pół łyżeczki mielonego
- pół łyżeczki kminu rzymskiego (mało ma wspólnego z naszym kminkiem, jeśli nie mamy pod ręką, lepiej pominąć)
- 1 papryczka cayenne lub 1 łyżeczka ostrej papryki
- 1 łyżeczka słodkiej papryki
- pół łyżeczki cynamonu
- 1 łyżeczka brązowego cukru
- 2 goździki

Przygotowanie:
Truskawki opłukać, usunąć zielone ogonki i pokroić na mniejsze kawałki. Na patelni rozgrzać trochę oliwy i wrzucić imibir, kmin rzymski, rozgniecioną papryczkę cayenne i goździki (uwaga papryki w proszku słodkiej lub ostrej nie podsmażamy, bo stanie się gorzka). Gdy przyprawy się zarumienią, dodać truskawki, można też lekko podlać wodą. Dodać pozostałe przyprawy: słodką paprykę, cynamon i cukier. Cukier jest ważny ponieważ podkreśla naturalną słodycz truskawek, wydobywając z nich aromat, dzięki czemu nie zostaną zdominowane przez ostrą papryczkę. Pozostawić na małym ogniu aż truskawki zmiękną i zaczną się rozpadać. Od czasu do czasu zamieszać, by masa nie przywarła do dna. Chutney powinien mieć konsystencję gęstego dżemu, ale warto zdjąć do z ognia zanim wszystkie truskawki się rozpadną.

Szparagi opłukać, białe należy obrać, zielonych nie trzeba. Pozbyć się zdrewniałych końcówek, najlepiej to zrobić odłamując je, szparag sam się złamie we właściwym miejscu. Szparagi można gotować albo w specjalnym wysokim, podłużnym garnku, tak aby główki wystawały ponad wodę (są delikatne i szybciej miękną niż łodyga) albo na parze, w sitku ustawionym nad gotującą się wodą. Jeśli nie posiadacie ani specjalnego garnka ani sitka do gotowania na parze (ja aktualnie nie mam ze sobą żadnego), możecie użyć zwykłego garnka, warto by był mniejszy niż długość szparagów, abyście mogli je ustawić na ukos i główki wystawały ponad wodę. Jeśli i takiego nie znajdziecie, nie ma co się przejmować, szparagi i tak wyjdą, nawet jeżeli będą całe gotowały się w wodzie. Zielone gotują się krócej, około 5-8 minut, białe potrzebują 10-15 minut.


Tak przygotowane szparagi można podać na przykład z kaszą jaglaną, dla mnie sos jest za ostry, by jeść go samemu.

Jajka zapiekane w szynce

Szukałam na Wielkanoc nowych i oryginalnych przepisów, aby trochę odświeżyć stół uginający się pod ciężarem tradycji. Poza ozdabianiem mazurków, nad którymi spędziłam wiele godzin, miałam jeszcze czas i na inne potrawy. Pomysł na jajka w szynce wydał mi się przedni, ale jak spróbowałam pierwsze, oniemiałam. To był orgazm dla podniebienia. Są przepyszne. Proste, bez żadnych udziwnień, ale zniewalające. Oczywiście mogą się pojawić na śniadanie nie tylko wielkanocne, w końcu jajka mamy przez cały rok.

Przepis znalazłam na tej stronie.



Składniki:
- 6 jajek
- 6 plasterków szynki parmeńskiej/ serrano lub podobnej
- 150 g pieczarek
- 1 mała cebula
- łyżka śmietany
- łyżeczka drobno posiekanej pietruszki
- sól i pieprz do smaku
- szczypiorek lub rzeżucha do przybrania

 Przygotowanie:
1.       Piekarnik rozgrzać do 200ºC, foremki do babeczek wysmarować masłem i wyłożyć plasterkami szynki.

2.       Cebulę i pieczarki drobno posiekać, wrzucić na patelnię i podsmażyć aż zmiękną, a cebula nabierze złocistego koloru.

3.       Dodać śmietanę, pietruszkę, doprawić pieprzem i solą. Równomiernie rozłożyć masę pieczarkową do szynkowych foremek.


4.       Na górę wbić jajko i piec w piekarniku ok. 15 minut. Przed podaniem oprószyć drobno posiekanym szczypiorkiem lub rzeżuchą. 

Tarta ze szparagami i pomidorkami koktajlowymi

Nie jestem na żadnej diecie, nie liczę kalorii i przestałam się przejmować, czym zastąpić cukier w wypiekach. Jednak jedzenie zdrowo weszło mi już w krew. Jeżeli mogę zrobić coś w wersji, która dostarczy mi więcej składników odżywczych, a mniej toksyn i zbędnych substancji, to czemu nie? Dlatego dzisiejsza tarta jest wypełniona nadzieniem na bazie mleka, a nie śmietany, natomiast kruche ciasto na spód zrobiłam na oleju, zamiast na maśle. Czy to możliwe? I tak i nie.

Po pierwsze kruche ciasto jest jednym z tych ciast (razem z francuskim), w których masła nie można zamienić na płynny tłuszcz (w prawie każdym innym cieście można to zrobić). Dlaczego? Istotą kruchego ciasta jest szybkie zagniecenie go, tak aby masło nie rozpuściło się od ciepła palców, a mąka nie nabrała elastyczności. W piekarniku masło wytopi się, pozostawiając między warstwami mąki pustą przestrzeń, która właśnie odpowiada za kruchość ciasta.

Mimo to proponuje zrobienie kruchego ciasta na oleju, a raczej na oliwie z oliwek. Gdzie tu logika? Ciasto takie bardziej przypomina półkruche. Jest trochę twardsze niż kruche ciasto i nie tak łamliwe. Nie nadaje się za bardzo na ciasteczka (choć to już kwestia indywidualnych upodobań), za to w tarcie moim zdaniem sprawdza się lepiej niż kruche, właśnie dlatego, że nie kruszy się na wszystkie strony przy nakładaniu.

Jeśli kogoś nie przekonałam do tego ciasta, może upiec spód według typowej receptury. Polecam jednak zastosowanie pomysłu z dodaniem ziół i przypraw bezpośrednio do ciasta. Odrobina czosnku, kuminu, pietruszki, pieprzu i koperku potrafi zdziałać cuda, wydobywając z dania nieziemskie aromaty. Tarta cieszy nie tylko język, ale także oczy. Wyrazista czerwień pomidorków połączona z soczystą zielenią szparagów sprawia, że tarta prezentuje się pięknie i elegancko. Takie danie będzie przyciągać spojrzenia na każdym stole, dlatego doskonale nadaje się na majowe przyjęcia, choćby na dzień matki.



Składniki:
Ciasto
- 250 g mąki
- 60 ml oliwy z oliwek
- 120 ml wody
- przyprawy: łyżeczka pietruszki i koperku, pół łyżeczki czosnku, kuminu i pieprzu ziołowego, ćwierć łyżeczki pieprzu czarnego (przykładowy mix).

Nadzienie:
- pęczek szparagów
- garść pomidorków koktajlowych
- 500 ml mleka
- 2 jajka
- 2 łyżki mąki
- 2 plastry lub garść sera
- przyprawy: łyżeczka gałki muszkatołowej, łyżeczka pietruszki, sól i pieprze do smaku
Przygotowanie:
Włączyć piekarnik i nastawić na 180°C
Ciasto:
Mąkę wymieszać w misce z przyprawami, dodać oliwy i powoli dolewać wody, mieszając widelcem, aby składniki połączyły się. Jeżeli ciasto wyjdzie klejące, dodać więcej mąki.

Ja miałam czas póki nagrzewał się piekarnik, wiec bawiłam się ciastem, rozwałkowując je i składając na trzy. Przypominało mi to wyrabianie ciasta, jakie zaobserwowałam w Maroko na ulicznych straganach. Tak wyrabiane ciasto (ale oparte chyba na drożdżach) miało potem lekko listkowaną strukturę podobną do ciasta francuskiego czy filo, a też było robione na oleju. Nie sądzę, by w tym przypadku taki sposób wyrabiania miał wielkie znaczenie, ale jak ktoś ma czas i lubi się bawić, to czemu nie? Moim zdaniem ciasto, które mi wyszło było bardzo podobne do kruchego.

Ciasto rozwałkować. Formę do tarty wyłożyć papierem do pieczenia lub wysmarować masłem i oprószyć mąką. Przełożyć ciasto do formy, brzegi odciąć lub zawinąć do środka. Odcięte brzegi można uformować w podłużne paluchy, które potem można podać jako przekąskę. Ciasto ponabijać widelcem w wielu miejscach i wstawić do piekarnika na ok. 15 minut, aż wierzch się zarumieni.

Nadzienie:
Mleko wymieszać z mąką, jajkami i serem. Postawić na gazie i podgrzewać, cały czas mieszając, aż zgęstnieje (ok 5 minut).

W międzyczasie odłamać ze szparagów zdrewniałe końcówki i pokroić je na mniejsze części. Po wyjęciu ciasta z piekarnika łodygi szparagów umieścić na dnie tarty. Zalać przygotowaną masą. Na samym wierzchu ułożyć główki szparagów i udekorować przekrojonymi na pół pomidorkami koktajlowymi.





poniedziałek, 6 czerwca 2016

makkncxz sfbWFFFFFFF BVWWWWWWW vbgffffffffs ryjjjjjjjjjjjj sthrrrrrrb rtshhhhhhhhtea

Marakesz
Maroko to zdecydowanie kraj kolorów. Fez było żółtobeżowe. Chefchaouen niebieskie. Marakesz natomiast pomarańczowy.


Do Marakeszu przyjechaliśmy nocnym pociągiem z Fez. Początkowo rozłożyliśmy się wygodnie na siedzeniach (miejsca nie są numerowane), ale w połowie trasy pociąg się zapełnił i musieliśmy się grzecznie ścisnąć. Co do jakości pociągów, to marokańskie nie odstają od europejskich, ale ja lubię jeździć nawet polskim pkp. W sumie, biorąc pod uwagę spóźnienia, czy choćby to, że staliśmy na stacji w Fezie 40 minut dłużej niż planowany czas odjazdu, to porównanie z pkp jest jak najbardziej trafne.
W Marakeszu jest cieplej niż w Fezie i dopiero tutaj poczuliśmy, że jesteśmy w Afryce (no, w kwietniowej Afryce). Pierwsze wrażenie, jakie wywołało na nas miasto, było pozytywne. Uliczki Mediny były szersze niż w Fezie, dzięki czemu były też czystsze i nie sprawiały tak klaustrofobicznego wrażenia. Jednak zaraz zaczęłam tęsknić za wąskimi uliczkami Fezu, bo po tych w Marakeszu bez przerwy jeździły skutery. Lepiej nawet określa to słowo pędziły. Klucząc między przechodniami, trąbiąc i potwornie hałasując. Nie wspominając spalin, które zagnieżdżały się po kątach.
Po nocnej podróży jedyne na co mieliśmy ochotę, to ciepły prysznic. Na szczęście w hostelu były normalne łazienki, a nam odświeżanie się poszło wyjątkowo sprawnie, biorąc pod uwagę, że byliśmy 10-osobową grupą. Potem spotkaliśmy się z pozostałymi, więc było już nas 17 i zaczęliśmy szukać miejsca na obiad. Tym razem skusiliśmy się na całe menu: z oliwkami na przystawkę, zupą harrira, tajinem i deserem, na który składał się jogurt z miodem lub bardzo popularne w Maroku plastry pomarańczy posypane cynamonem. Miejsce było bardzo przyjemne, rozsiedliśmy się na tarasie, skąd mogliśmy spoglądać na dachy pozostałych budynków i pobliski plac Jemma el Fna. Niestety trochę się zasiedzieliśmy, a ponieważ na Marakesz mieliśmy przeznaczony tylko jeden dzień, miasto zwiedzaliśmy w pośpiechu.
Zaczęliśmy od znajdującej się w pobliżu głównego placu wieży La Koutubía (czyt. la kutubija). Jest to właściwie minaret, czyli wieża stawiana przy meczecie, z której Muezin wzywa wiernych na modlitwę. Nazwa pochodzi od arabskiego Manara, co oznacza miejsce, z którego widać światło. La Koutubía ma ponad 69 metry wysokości (77 razem ze spiczastym zakończeniem), a ponieważ znajduje się w zachodniej części Medyny, podczas zachodu słońca świeci się na tle nieba niczym pochodnia. Na górze ozdobiona jest złotymi kulami, a w każdym razie pierwotnie były złote, bo teraz są miedziane. Podobno złoto pochodziło od żony kalifa Mansura, która ze skruchy za złamanie postu podczas Ramadanu kazała przetopić swoją złotą biżuterię na ozdobienie minaretu. Meczet znajdujący się tuż obok słynie z 11 naw, których łuki tworzą niesamowity korytarz. Na szczęście są widoczne z zewnątrz, bo tak jak do wszystkich meczetów w Maroku, wstęp do środka mają tylko muzułmanie.

Potem poszliśmy obejrzeć Grobowce Saadytów, czyli marokańskich książąt, którzy panowali w Maroku ledwie sto lat z kawałkiem. Nekropolia powstała pod koniec XVI wieku, ale ledwo Saadyci stracili władzę, ich groby zostały zamurowane. I tak stały sobie i niszczały, aż w 1917 w ramach działań wojennych Francuzi nie przelatywali nad Marakeszem, a jeden z pilotów zobaczył… i tu właściwie nie wiem, co dalej opisać, a przewodniki milczą. No bo co, zobaczył grobowce? Zamurowany budynek, który nie był oznaczony na mapie? W każdym razie wtedy grobowce odkryto. Teraz znajdują się tam ogrody, dziedziniec i dwa mauzolea. Ciekawy kształt mają nagrobki, które przypominają wąskie, podłużne pudełka ze spiczastym zakończeniem. Jednak poza ciekawymi mozaikami, które można zobaczyć w Maroku na każdym kroku, miejsce nie jest jakoś szczególnie warte uwagi.

Najnowsze

Losowe

randomposts